Rewolucja na liście priorytetów aktywizmu, czyli troska w trakcie, nie po fakcie

--

Photo by 🇨🇭 Claudio Schwarz | @purzlbaum on Unsplash

Temat zmęczenia i wypalenia w działalności społecznej pojawia się coraz częściej w rozmowach aktywistek i aktywistów, także tych feministycznych. Powraca też self-care (z ang. troska o siebie) jako słowo-zaklęcie dające prawo do odpoczynku, tarcza przed nadmiernym obciążeniem lub przed piętrzącymi się, niemożliwymi do zrealizowania zobowiązaniami. Słowo także „uproduktowione”: dopiero zakupiona musująca kula do kąpieli, kolejny kwiat doniczkowy, lekcja mindfulnessu, mata do jogi mają dać nam wrażenie, że „naprawdę” o siebie dbamy.

Działalność społeczna to praca, w dodatku często praca nieopłacana. Bazuje na osobistej misji i dalekosiężnej wizji świata wolnego od przemocy, dyskryminacji, seksizmu, homofobii. Często jest pracą bardzo męczącą: tym bardziej, im trudniej zobaczyć na bieżąco jej wymierne efekty, im silniej toczy się ona w kontrze do dominującej opowieści. Zaangażowanie społeczne jest również pracą zniechęcającą, jeśli obserwujemy raczej cofanie się zmiany, a nie jej — choćby powolny — postęp.

To zaangażowanie wymaga także znacznej pracy emocjonalnej, którą szczególnie socjalizowane do jej wykonywania kobiety prowadzą w budowaniu ruchów sprzeciwu i w aktywizmie. Jest to też praca, która jednocześnie pozostaje zbyt często niewidoczna, niedoceniana, nieopłacana (nie tylko w aktywizmie) i wyczerpująca.

Ciągłe reagowanie, upominanie się, stawanie w obronie — oprócz pewnych korzyści psychologicznych płynących z występowania na barykadzie (własny obraz siebie, widoczność, wyrazy uznania) — ma też swoje trudne skutki dla dobrostanu działaczki czy działacza. Tylko nawiasem wspomnę o wpływie takich zjawisk systemowych, jak izolacja z indywidualizmu czy uprzedmiotowienie z patriarchatu.

Mimo tych uwarunkowań, dyskusje o dbaniu o siebie nie są w środowiskach aktywistycznych, także tych krytycznych wobec mainstreamu, oczywiste. Trudno się wspólnie rozmawia o tym, że trzeba by odpocząć, skoro w znaczącej części grup zmęczenie i bycie bardzo zajętą osobą jest często normą, w dodatku nobilitującą w wielu oczach (w tym własnych).

Tymczasem bez tych rozmów i bez nazywania zmęczenia i jego przyczyn — wszystkie tracimy. Poza pułapką traktowania self-care’u jako narzędzia wzrostu produktywności i samooptymalizacji (której celem jest lepsza wydajność, a nie po prostu realizowanie swojego prawa do odpoczynku i troski), grozi nam też autowyzysk.

Nie jest rzadkim przekonanie, że należy poświęcić Sprawie cały czas, wszystkie siły i że nie można za działalność społeczną brać wynagrodzenia. Samopoświęcenie jest często normalizowane, a osobiste uszczerbki na zdrowiu czy relacjach są postrzegane jako zwykła danina na rzecz Sprawy — taki już działaczki los. Już nie tylko ja sama czy ja sam tego od siebie oczekuję. Modeluję także pewien wzór aktywizmu, w którym należy działać tak samo, jak ja. Te osoby, które chcą odpocząć i sygnalizują zmęczenie, mówią, że więcej nie wezmą: czy one nie spotykają się z wypowiedzianą lub niewypowiedzianą oceną? Że im nie zależy, nie chce się, nie obchodzi ich świat, te nieprawdziwe aktywistki, mięczaki?

A jednak norma pracy po godzinach, praca w nocy, ograniczanie snu, jedzenie w biegu, poczucie zobowiązania do ciągłej dostępności i bycia w kontakcie, a także: przemieszanie życia aktywistycznego, prywatnego, towarzyskich znajomości i organizacyjnych zależności, pośpiech, zadania „na wczoraj”, wyznaczanie terminów na ostatnią chwilę — nie sprzyjają ani odpoczywaniu, ani poddaniu refleksji swoich (także grupowych) wzorów działania. Przy jednoczesnym wysiłku utrzymania spójności i funkcjonalnej atmosfery w grupach czy organizacjach, w których działamy, do dalekosiężnej zmiany być może robi się dalej tym sposobem, niż bliżej.

Wypalenie jest często uznawane za prywatny problem, mimo że walkę o nasze prawa prowadzimy często wspólnie. Kwestia zmęczenia, wypalania się jest sprowadzana do osobistej sprawy, którą należy i warto zająć się indywidualnie. Tymczasem wierzę, że wypalanie się może świadczyć nie tyle o indywidualnym „braku odporności” konkretnej działaczki, ale o tym, że to otoczenie, w którym ona działa, tworzy i podtrzymuje warunki do wypalania się.

Oznacza to w rezultacie regularne odchodzenie z ruchów społecznych kolejnych doświadczonych, zaangażowanych osób — wytracanie ciągłości i historii „instytucjonalnej” ruchu jest tutaj tylko jednym ze skutków takich „odpadnięć” i to chyba nie najważniejszym. Dlatego pora odejść od self-care’u jako wyłącznie prywatnej sprawy i uczynić go zadaniem także kolektywnym, częścią „kultury organizacyjnej” naszych grup. Poza self-care’em, tym pierwotnie antyopresyjnym, a obecnie utowarowionym, zagarniętym także przez rynek narzędziem, jest także collective care. Wspólna troska o siebie — wcześniej, niż nastąpi wypalenie — niech stanie się jednym z rewolucyjnych priorytetów na naszej liście zadań. Takim, który nie spadnie na jej ostatnie miejsce.

Tekst w pierwotnej wersji ukazał się po raz pierwszy w Gazecie Manifowej towarzyszącej warszawskiej Manifie w 2019 roku.

Natalia Sarata / RegenerAkcja

Wspieram aktywistki i aktywistów, grupy i organizacje w regeneracji i w drodze od wypalenia aktywistycznego do nowego, regeneratywnego modelu zaangażowania społecznego. Towarzyszę organizacjom pozarządowym i grupom nieformalnym w procesach wewnętrznych zmian i w konstruktywnych rozmowach wokół wyzwań. Pomagam organizacjom i grupom budować bezpieczniejsze struktury, w których nie ma miejsca na mobbing i dyskryminację. Prowadzę grupy rozwojowe dla zmęczonych i regenerujących się aktywistek i aktywistów, webinaria, warsztaty i indywidualne konsultacje. Pracuję nad książką o wypaleniu aktywistycznym i regeneratywnym aktywizmie.

Jeśli chcesz śledzić moje działania na bieżąco, regularnie zamieszczam posty na profilu FB RegenerAkcja. Miejsce dla zmęczonych aktywistek i aktywistów, piszę także na niniejszym blogu. Możesz także napisać do mnie i podzielić się swoją historią na regenerakcja@gmail.com.

--

--

Natalia Sarata | RegenerAkcja

Towarzyszę aktywist(k)om, grupom aktywistycznym i organizacjom w drodze od wypalenia do regeneracji w aktywizmie. FB: facebook.com/regenerakcja